Volvo 240 (kombi)
: 25 sierpnia 2019, 20:50
No dobra, miałem dziś trochę czasu, nie tylko na rower, więc...rower na pakę i przy okazji zrobiłem 240tce kilka zdjęć (jeszcze na starych blachach).
Widzę że auto zmieniało właścicieli ostatnio tak co kilka tysięcy kilometrów, co kilka miesięcy, więc obstawiam że nikt mu nie poświęcił większej uwagi, trochę szkoda..
Na dzień dobry dokupiłem i wymieniłem połamany zawias maski, bo był na drucie/trytytce...
Muszą jeszcze dojść nakrętki na koła, bo żadne nie ma kompletu.
Na pewno wejście wału w dyfer wymaga wymiany uszczelnienia. Plus taki że nic nie kapie (jeszcze).
Bardzo nie podobają mi się tylne wahacze. Wyglądają jak znalezisko z II wojny św., więc i tu liczę się jak nie
z piaskowaniem, to kupnem nowych. Trochę pierdół jak wskaźnik temp. oleju (dygnie, ale zasadniczo nieżywy), elektryczne lusterka martwe zupełnie, dodatkowo aluminium tak się utleniło, że lusterko od strony kierowcy przypomina bardziej kamień niż metal (ten element mocujący do karoserii). Z grubszych elementów to wiadomo: zewnętrzne progi do wymiany (zamówione reparaturki), pod tylnymi lampami dziurki/szpachla, zakola mają kilka dziur, acz całościowo się dość dobrze trzymają, łączenie błotników i zakoli trochę podgniło, więc tu też trochę roboty. Chlapacz tylny nagromadził przy mocowaniu z kilogram ziemi która elegancko przylegała do blachy.. ale kto by tam zaglądał. Podżarty fragment nadkola na rancie, który od wewnętrznej strony też miał narypane szpachli.
Co jeszcze, no wymiana uszczelek w oknach. W zasadzie wszystkich. Trochę spinek, uzupełnienie listew bocznych. Tu też komuś nie chciało się dokupić spinki, tylko zaczął ciapać silikonem by dokleić - do oczyszczenia. Na końcu naprawa niedziałającego szyberdachu, bo januszerka i tu odcisnęła piętno - jest "uszczelniony" jakimś gówno-silikonem (gdyby nie boski silikon, to pewnie mchem by go uszczelnili.. ).
Jak się go uda przywrócić do pełnego życia mechniczno/blacharskiego, to czeka go jeszcze renowacja Siriusów (lekkie ubytki na rantach) ewentualna zmiana opon z 185/65 na 195/65, ponoć lepiej się prowadzi, ale to sobie jeszcze doczytam.
Łatwo nie odpuszczę z naprawami. Ma dach nad głową, soli widywać nie będzie, mam nadzieje że pożyje jeszcze trochę.
Wiem że wielu osobom te vw diesle kompletnie tu nie pasują, a mnie to one nawet bawią, dziś chętniej słuchałem silnika, niż muzyki..
Widzę że auto zmieniało właścicieli ostatnio tak co kilka tysięcy kilometrów, co kilka miesięcy, więc obstawiam że nikt mu nie poświęcił większej uwagi, trochę szkoda..
Na dzień dobry dokupiłem i wymieniłem połamany zawias maski, bo był na drucie/trytytce...
Muszą jeszcze dojść nakrętki na koła, bo żadne nie ma kompletu.
Na pewno wejście wału w dyfer wymaga wymiany uszczelnienia. Plus taki że nic nie kapie (jeszcze).
Bardzo nie podobają mi się tylne wahacze. Wyglądają jak znalezisko z II wojny św., więc i tu liczę się jak nie
z piaskowaniem, to kupnem nowych. Trochę pierdół jak wskaźnik temp. oleju (dygnie, ale zasadniczo nieżywy), elektryczne lusterka martwe zupełnie, dodatkowo aluminium tak się utleniło, że lusterko od strony kierowcy przypomina bardziej kamień niż metal (ten element mocujący do karoserii). Z grubszych elementów to wiadomo: zewnętrzne progi do wymiany (zamówione reparaturki), pod tylnymi lampami dziurki/szpachla, zakola mają kilka dziur, acz całościowo się dość dobrze trzymają, łączenie błotników i zakoli trochę podgniło, więc tu też trochę roboty. Chlapacz tylny nagromadził przy mocowaniu z kilogram ziemi która elegancko przylegała do blachy.. ale kto by tam zaglądał. Podżarty fragment nadkola na rancie, który od wewnętrznej strony też miał narypane szpachli.
Co jeszcze, no wymiana uszczelek w oknach. W zasadzie wszystkich. Trochę spinek, uzupełnienie listew bocznych. Tu też komuś nie chciało się dokupić spinki, tylko zaczął ciapać silikonem by dokleić - do oczyszczenia. Na końcu naprawa niedziałającego szyberdachu, bo januszerka i tu odcisnęła piętno - jest "uszczelniony" jakimś gówno-silikonem (gdyby nie boski silikon, to pewnie mchem by go uszczelnili.. ).
Jak się go uda przywrócić do pełnego życia mechniczno/blacharskiego, to czeka go jeszcze renowacja Siriusów (lekkie ubytki na rantach) ewentualna zmiana opon z 185/65 na 195/65, ponoć lepiej się prowadzi, ale to sobie jeszcze doczytam.
Łatwo nie odpuszczę z naprawami. Ma dach nad głową, soli widywać nie będzie, mam nadzieje że pożyje jeszcze trochę.
Wiem że wielu osobom te vw diesle kompletnie tu nie pasują, a mnie to one nawet bawią, dziś chętniej słuchałem silnika, niż muzyki..