Cóż. Mamy tu pisać, to będę pisał, a co mi tam. Jeszcze pożałujecie.
Pamiętacie pewnie, że od dawien dawna szukam amerykańskich wersji 700/900 i nigdy mi to nie wychodzi. A to popsute, a to ktoś mnie ubiegnie, a to akurat ten jeden dzień nie zerknę na olx (o cholera, dzisiaj nie patrzyłem...). Jest jeszcze jedno źródło szukania aut, nazywa się Marketplace na fejsbuku. I działa mniej więcej tak, jak reklamy w tym medium: proponują olej silnikowy, zestaw 200 jednorazowych pipet do zakraplania zatok i mechaniczny kastrator dla jagniąt. Owo cudowne medium, po wrzuceniu hasła Volvo 760, pokazało mi takie coś:
Jak widać, nie jest to 760, ale nazywa się fajnie: Oldsmobile Cutlass Cruiser. A że cutlass brzmi prawie jak... no wiecie co, to pomyślałem, że fajnie byłoby móc powiedzieć "cholera, mam problem z cutlassem, coś z niego cieknie", albo "nie mogę nigdzie zmieścić cutlassa, jest za duży" i tym podobne. To głupie, ale dzięki temu, że jest głupie - jest fajne. Dodatkowo, raduje Slaanesha, więc jest dobre. Enyłej.
Z tego kutlasa mnie szybko wyleczono i nakierowano na właściwy kierunek: kup se coś z V8. Zacząłem szukać, szło tak se. Oglądałem jakieś auta, śmietniki straszne, druga sprawa - jeśli ktoś nie miał do czynienia z amcarami wcześniej, a w szczególności wyrobami Forda (wyroby to dobre określenie), to będzie miał lekki zonk trafiając np. na LTD z lat 80tych. Te auta są na poziomie FSO 1500. Serio! Materiały we wnętrzu w wersjach podstawowych to paskudny szajs, spasowanie blach jest takie-se, wszystkie drewna to albo plastik, albo metal - z kalkomanią. Jeśli kojarzycie auta radzieckie, typu Czajka, albo Wołga, to - wierzcie mi, albo nie - Sowiety nie były wiele gorsze. Zapakuj do Wołgi silnik V8, wrzuć elektryczne szyby, automat (notabene były skrzynie automaty w krajach czerwonego raju, choćby Praga je robiła, choć do cięższych wozów), klimę i buch, masz amcara. Do tego lepiej jeżdżącego. No ale.
Pewien znajomy, co ma Seville, po wysłuchaniu mojej historii powiedział, że jest takie coś, nazywa się Mercury Grand Marquis Colony Park i to jest taka high-endowa wersja zwykłego LTD i może tego bym szukał. No i nazywa się super, colon = okrężnica, więc można robić te same żarty. Tyle, że aktualnie ofert brak, znalazła się taka, z 2018:
No dobra, ale był 2020, więc co można zrobić? Ano okazało się, że dużo, bo nie minęły 2 tygodnie, a ktoś to wystawił na sprzedaż. Cóż było robić, dzień wcześniej ktoś przede mną kupował Colon-C w aptece, to był znak! Potem trasa do Wawy, obejrzenie auta, perturbacje i gdzieś koło 11 wieczorem gnałem przez ulewę z "I'm so excited" na pełnym regulatorze. Od tego czasu wóz jeździ sobie po Jurze, przeprowadza mnie - najpierw z Krakowa do Tenczynka, a potem z Tenczynka do Szklar - wozi pasze, stemple budowlane (mieści się ich 55 na pewno, a pewnie jakby pokombinował, to i ponad 60) i ogólnie robi robotę.
No dobra - czas na zdjęcia i detale. Zacznijmy od obejrzenia całości.
Przy długości 5.56 metra CP... nie jest największym dostępnym wozem! Poprzednia generacja - tak samo, jak i "wieloryby" Caprice - była jeszcze dłuższa, przeszło 5.7 metra. Ponieważ sam rozstaw osi nie jest wiele większy, niż np. w A8 D2 (które ma "ledwie" 5.03 metra), wóz nie podwiesza się przy wyjeżdżaniu z garażu - prędzej wali dupskiem w niskie krawężniki. Długość wozu przekłada się jednak na fatalną średnicę zawracania: znane z "Kojaka" manewry zawracania na jeden raz da się zrobić albo na bardzo szerokich ulicach... albo na ręcznym.
Zwróćcie też uwagę na "ślad" nad tylnymi lampami. To miejsce w wytłoczce karoserii na montaż lamp ze "zwykłego" LTD. Coś jakby maska w 760/960 miała linię, gdzie należy ją przeciąć, by uzyskać tę z 740/940...
Reflektory typu sealed beam, takie, jak w większości amcarów, przykryte plastikową osłoną. Celownik na "dziobie" - cały dziób stanowi jedną dużą, pustą w środku, epoksydową wytłoczkę i jest w pełni wymienny między LTD i CP.
"Opera lights" na słupkach środkowych były unikalne dla MGM, "ditch lights" w błotnikach były natomiast dostępne w LTD jako opcja. Nie dają za wiele, ale wyglądają całkiem spoko.
Podświetlane otwory na kluczyk w drzwiach to inny, fajny drobiazg.
Rzut oka na deskę rozdzielczą. Zestaw wskaźników jest bardzo ubogi - brakuje informacji o temperaturze silnika, obrotach... lampki włączają się, gdy jest już za późno. Skrzynia automatyczna 3+ OD, OD włączany podciśnieniowo. Zegary kończą się na 140 km/h - teoretycznie auto powinno móc jechać 165, ale każda prędkość powyżej 130 to masakra, ze względu na miękki układ kierowniczy i "bujanie" się auta. To kanapa do powolnego krążenia po drogach, a nie turbocegła.
Radioodbiornik z odtwarzaczem kaset, gra całkiem przyjemnie. Klimatyzacja manualna.
Granatowe, materiałowe wnętrze mieści sześć osób. Fotele są "wentylowane" i bardzo wygodne. Tylna kanapa nie posiada zagłówków. Panele w drzwiach to skaj, wykładzina i plastik. Plus metalowe panele przełączników. Jakość jest nieco lepsza, niż w LTD, ale nie jest to kosmos.
Pod maską silnik Ford 302, czyli jakieś 4.9 pojemności - aczkolwiek sprzedawano to jako 5.0. V8, 152 konie, jakieś 380 Nm momentu. Wtrysk elektroniczny. Niestety, relatywnie lekka tylna oś powoduje, że auto średnio nadaje się do ciągnięcia przyczepy: na trawie wpada w poślizg praktycznie od razu, łatwo doprowadzić do sytuacji, gdy "mieli" w miejscu, zamiast jechać. Spalanie - na poziomie 2.8 PRV, więc nie jest źle. Średnio koło 15 litrów benzyny, ale jeździ toto na najgorszym syfie.
Charakterystyczne "turbine wheels" + zestaw do zdejmowania ozdobnego kołpaka. Kosz służy do jego łapania - znane są przypadki, gdy "odbity" kołpak powodował efekty zbliżone do ciosu pięścią...
Opony z wąskim białym paskiem to must-have, na szczęście da się znaleźć sensowny komplet.
Pakowność to bardzo duży plus. Przestrzeń bagażowa ma jakieś 240cm długości, pod podłogą są dwie małe kanapki - auto jest de facto ośmioosobowe - i mówimy tu o ośmiu osobach dorosłych!
Na podjeździe prezentuje się dobrze. Tak amerykańsko.
Uff, tyle. A-kuku na pożegnanie, a jutro opiszę kolejne dziwadła, które mi się trafiły.
Rtęć Wielki Markiz Okrężnica Zagajnik - czyli o tym, jak szukałem 760, a kupiłem Forda.
Rtęć Wielki Markiz Okrężnica Zagajnik - czyli o tym, jak szukałem 760, a kupiłem Forda.
8 x
Jest:
'94 945 2.3 US, '92 245 2.3, '91 965 2.0T 16v, '87 764 2.8
'02 A2, '01 GC WJ, '00 A8, '95 + '93 Escort LX, '92 Passat, '90 Crown Victoria, '87 Colony Park
Było:
'92 Disco V8, '91 Escort LX, '91 964 3.0, 89 765 2.4, '90 Audi 100, '88 Terrano
'94 945 2.3 US, '92 245 2.3, '91 965 2.0T 16v, '87 764 2.8
'02 A2, '01 GC WJ, '00 A8, '95 + '93 Escort LX, '92 Passat, '90 Crown Victoria, '87 Colony Park
Było:
'92 Disco V8, '91 Escort LX, '91 964 3.0, 89 765 2.4, '90 Audi 100, '88 Terrano
Re: Rtęć Wielki Markiz Okrężnica Zagajnik - czyli o tym, jak szukałem 760, a kupiłem Forda.
Fajny wóz i jeszcze lepszy opis!
Zawsze podobały mi się amerykańce właśnie ze względu na prostotę konstrukcji i wygodę ponad osiągami.
Zawsze podobały mi się amerykańce właśnie ze względu na prostotę konstrukcji i wygodę ponad osiągami.
0 x
Re: Rtęć Wielki Markiz Okrężnica Zagajnik - czyli o tym, jak szukałem 760, a kupiłem Forda.
Pięknie się postarałeś ożywić nowy dział. Cutlass tyle że, Supreme v, miałem okazję jechać jako małolat ok 91-92 roku gdy był to niezły powiew USA w naszym pięknym kraju.
Rtęć ok, zdjęcie z kotem super. Jedynie licznik do 140 to ostatnio widziałem w seicento hyhy
Rtęć ok, zdjęcie z kotem super. Jedynie licznik do 140 to ostatnio widziałem w seicento hyhy
0 x
Polecali zakup BMW, to się skusiłem
- Maciek4530
- Posty: 1247
- Rejestracja: 07 listopada 2016, 20:12
- Lokalizacja: Zakopane/Kraków
Re: Rtęć Wielki Markiz Okrężnica Zagajnik - czyli o tym, jak szukałem 760, a kupiłem Forda.
Widziałem chwilę na żywo! Świetny jest
0 x
- dom?n
- Administrator
- Posty: 3056
- Rejestracja: 01 października 2014, 00:10
- Lokalizacja: Poznań
- Kontakt:
Re: Rtęć Wielki Markiz Okrężnica Zagajnik - czyli o tym, jak szukałem 760, a kupiłem Forda.
Licznik do 85 mil to akurat relikt dziwnych pomysłów na oszczędzanie paliwa: http://classic-car-history.com/85-mph-speedo.htm
Można było sobie kupić nawet znacznie szybsze wozy które z tym ficzerem wyglądały jeszcze bardziej groteskowo:
Gdzieś czytałem, że któraś z bardziej sportowych marek miała licznik do 85 mil, ale wskazówka szła dalej poza skalę
Markiz wspaniały. Nie wiedziałem że to tak niewiele pali. Który on jest rok? I czy nie pisałeś gdzieś, że uratowałeś go przed złomowaniem?
Można było sobie kupić nawet znacznie szybsze wozy które z tym ficzerem wyglądały jeszcze bardziej groteskowo:
Gdzieś czytałem, że któraś z bardziej sportowych marek miała licznik do 85 mil, ale wskazówka szła dalej poza skalę
Markiz wspaniały. Nie wiedziałem że to tak niewiele pali. Który on jest rok? I czy nie pisałeś gdzieś, że uratowałeś go przed złomowaniem?
0 x
940 Turbo '91 · dekwadrat · poznańskie klasyki nocą
re5pect pisze: Jeżeli chcesz żeby Twoje RWD dobrze się prowadziło w zakrętach, było szybkie, dobrze hamowało, a to wszystko bez wydawania taczki pieniędzy na modyfikacje to polecam zakup BMW
- clarksontop
- Posty: 887
- Rejestracja: 05 stycznia 2015, 22:28
- Lokalizacja: KRA
Re: Rtęć Wielki Markiz Okrężnica Zagajnik - czyli o tym, jak szukałem 760, a kupiłem Forda.
no piekny opis!
dobrze sie to czyta i oglada.
fajny to auto.
dobrze sie to czyta i oglada.
fajny to auto.
0 x
Re: Rtęć Wielki Markiz Okrężnica Zagajnik - czyli o tym, jak szukałem 760, a kupiłem Forda.
Hej, dzięki za miłe komenty!
Postaram się odpowiedzieć na większość z nich, no i dodać trochę od siebie. Dla mnie Mercury jako marka to w sumie też powiew dzieciństwa, jej astronomiczne konotacje (choć nie do końca, nazwa pochodzi od rzymskiego boga, nie planety) powodowały, że odkąd o niej usłyszałem (pewnie koło 3 roku życia...) zawsze mi się podobała. Plus, miałem małego Matchboxa, zielonego Mercury... kurczę, Commuter? A może właśnie Colony Park? W każdym razie, wóz wyglądał trochę - a nawet bardzo! - jak auto ojca Dowlinga z "Detektywa w Sutannie" (potem dowiedziałem się, że był to LTD z lat 70tych). A że wtedy jako bachor oglądałem to, Kojaka, Colombo, Gliniarza i Prokuratora i podobne... to trochę się to zaszczepiło. W ogólności mam dziwne wrażenie, że urodziłem się nie tam, gdzie i kiedy powinienem. Ale to inna historia.
Z zegarami jest tak, jak @Dom?n pisał. Były "duże" zegary, skalowane do 140 mil, przeznaczone do wozów policyjnych. Te dostawały też nieco lepsze zawieszenie i typowo miały silnik 352 (5.8) o mocy 180 koni. Z tego co wiem, i tak jazda powyżej 110-120 mil była albo niemożliwa, albo niezbyt bezpieczna. Dzisiaj mijałem jakieś auto przy "ledwie" 70 milach na budziku i miałem duszę na ramieniu. Bujnięcie się po powrocie na pas było masakryczne. Aczkolwiek za to pewnie odpowiadają też popsute amory: wóz miał oryginalnie instalację Monroe AirLeveling System, z pokładowym kompresorem. Co zostało - nie wiem. Para takich amorów to ledwie 800 PLN, więc pewnie niedługo wrócą na pokład.
W ogólności części nie są wcale drogie. Koszt elementów do remontu przedniego zawieszenia, układu kierowniczego i hamulców tył wyjdzie mnie 2100 PLN, cena na gotowo w PL - to raczej ceny Passatowe, niż Volvowskie. Części są dość porządne (Moog, Delphi) i trafiają do PL w 10-14 dni.
Spalanie jest znośne, ale pod warunkiem, że wóz trzyma się z dala od miasta. Wypada jednak o niebo lepiej, niż o dwie czy trzy generacje nowszy - i mający mniejszą pojemność - Grand Cherokee WJ 4.7. Colony Park pochodzi z 1987, ale to już MY'88 (jak Yaruzel): ma bardziej opływowy ryj, przywodzący na myśl Lincolna (zresztą Ford sam reklamował CP jako "gdyby Lincoln robił kombi") i niezbyt pasujący do reszty auta. Jest też inna deska, detale, ornamenty... trochę się znajdzie.
A co do ratowania od złomowania, to jest trochę inaczej. To auto kupiłem jeżdżące, zresztą bodaj do 2016 latało z trumnami po Bydgoszczy, to uratowane od złomowania to inne, o którym zaraz coś napiszę...
Postaram się odpowiedzieć na większość z nich, no i dodać trochę od siebie. Dla mnie Mercury jako marka to w sumie też powiew dzieciństwa, jej astronomiczne konotacje (choć nie do końca, nazwa pochodzi od rzymskiego boga, nie planety) powodowały, że odkąd o niej usłyszałem (pewnie koło 3 roku życia...) zawsze mi się podobała. Plus, miałem małego Matchboxa, zielonego Mercury... kurczę, Commuter? A może właśnie Colony Park? W każdym razie, wóz wyglądał trochę - a nawet bardzo! - jak auto ojca Dowlinga z "Detektywa w Sutannie" (potem dowiedziałem się, że był to LTD z lat 70tych). A że wtedy jako bachor oglądałem to, Kojaka, Colombo, Gliniarza i Prokuratora i podobne... to trochę się to zaszczepiło. W ogólności mam dziwne wrażenie, że urodziłem się nie tam, gdzie i kiedy powinienem. Ale to inna historia.
Z zegarami jest tak, jak @Dom?n pisał. Były "duże" zegary, skalowane do 140 mil, przeznaczone do wozów policyjnych. Te dostawały też nieco lepsze zawieszenie i typowo miały silnik 352 (5.8) o mocy 180 koni. Z tego co wiem, i tak jazda powyżej 110-120 mil była albo niemożliwa, albo niezbyt bezpieczna. Dzisiaj mijałem jakieś auto przy "ledwie" 70 milach na budziku i miałem duszę na ramieniu. Bujnięcie się po powrocie na pas było masakryczne. Aczkolwiek za to pewnie odpowiadają też popsute amory: wóz miał oryginalnie instalację Monroe AirLeveling System, z pokładowym kompresorem. Co zostało - nie wiem. Para takich amorów to ledwie 800 PLN, więc pewnie niedługo wrócą na pokład.
W ogólności części nie są wcale drogie. Koszt elementów do remontu przedniego zawieszenia, układu kierowniczego i hamulców tył wyjdzie mnie 2100 PLN, cena na gotowo w PL - to raczej ceny Passatowe, niż Volvowskie. Części są dość porządne (Moog, Delphi) i trafiają do PL w 10-14 dni.
Spalanie jest znośne, ale pod warunkiem, że wóz trzyma się z dala od miasta. Wypada jednak o niebo lepiej, niż o dwie czy trzy generacje nowszy - i mający mniejszą pojemność - Grand Cherokee WJ 4.7. Colony Park pochodzi z 1987, ale to już MY'88 (jak Yaruzel): ma bardziej opływowy ryj, przywodzący na myśl Lincolna (zresztą Ford sam reklamował CP jako "gdyby Lincoln robił kombi") i niezbyt pasujący do reszty auta. Jest też inna deska, detale, ornamenty... trochę się znajdzie.
A co do ratowania od złomowania, to jest trochę inaczej. To auto kupiłem jeżdżące, zresztą bodaj do 2016 latało z trumnami po Bydgoszczy, to uratowane od złomowania to inne, o którym zaraz coś napiszę...
1 x
Jest:
'94 945 2.3 US, '92 245 2.3, '91 965 2.0T 16v, '87 764 2.8
'02 A2, '01 GC WJ, '00 A8, '95 + '93 Escort LX, '92 Passat, '90 Crown Victoria, '87 Colony Park
Było:
'92 Disco V8, '91 Escort LX, '91 964 3.0, 89 765 2.4, '90 Audi 100, '88 Terrano
'94 945 2.3 US, '92 245 2.3, '91 965 2.0T 16v, '87 764 2.8
'02 A2, '01 GC WJ, '00 A8, '95 + '93 Escort LX, '92 Passat, '90 Crown Victoria, '87 Colony Park
Było:
'92 Disco V8, '91 Escort LX, '91 964 3.0, 89 765 2.4, '90 Audi 100, '88 Terrano
Re: Rtęć Wielki Markiz Okrężnica Zagajnik - czyli o tym, jak szukałem 760, a kupiłem Forda.
Da się jeszcze dostać pompowane Monroe? Kiedyś szukałem i nie było...
0 x
Re: Rtęć Wielki Markiz Okrężnica Zagajnik - czyli o tym, jak szukałem 760, a kupiłem Forda.
Do MGMa tak, 800 za komplet na gotowo w PL. Pytanie, czy to podejdzie do Volvo. Jeśli tak, to z chęcią wrzuciłbym do MGMa nivo...
0 x
Jest:
'94 945 2.3 US, '92 245 2.3, '91 965 2.0T 16v, '87 764 2.8
'02 A2, '01 GC WJ, '00 A8, '95 + '93 Escort LX, '92 Passat, '90 Crown Victoria, '87 Colony Park
Było:
'92 Disco V8, '91 Escort LX, '91 964 3.0, 89 765 2.4, '90 Audi 100, '88 Terrano
'94 945 2.3 US, '92 245 2.3, '91 965 2.0T 16v, '87 764 2.8
'02 A2, '01 GC WJ, '00 A8, '95 + '93 Escort LX, '92 Passat, '90 Crown Victoria, '87 Colony Park
Było:
'92 Disco V8, '91 Escort LX, '91 964 3.0, 89 765 2.4, '90 Audi 100, '88 Terrano
Re: Rtęć Wielki Markiz Okrężnica Zagajnik - czyli o tym, jak szukałem 760, a kupiłem Forda.
Temat poruszony akurat kilka dni temu. '84-'86 Mustang SVO i '79 Felali 308 GTBdom?n pisze:Gdzieś czytałem, że któraś z bardziej sportowych marek miała licznik do 85 mil, ale wskazówka szła dalej poza skalę
1 x
240 '93,'85 / 940 '94,'94,'95 / Kia Sorento '04 / Citroën XM '95